Adam o czytaniu totalnym przy okazji Dnia Książki


Lubię czytać totalnie. Jak już zainteresuje mnie jakieś zagadnienie, to brnę w temat, drążę, pochłaniam i analizuję. Dzisiejsze technologie umożliwiają nam konsumpcję kultury na masową skalę. W czasie kwarantanny teatry udostępniają przedstawienia i performance, muzea — wirtualne galerie, nie wspominając już o platformach, na których można oglądać tysiące filmów, odsłuchiwać audiobooki, czytać książki. Tak jak w przypadku Legimi, do którego kody można otrzymać w naszej bibliotece.


Postanowiłem zagłębić się w przestrzeń XVI wiecznej Polski. Zaczęło się od tego, że okres kwarantanny rozpocząłem od lektury 4 tomu monstrualnego dzieła profesora Andrzeja Nowaka „Dzieje Polski – 1468-1572. Trudny złoty wiek". I ta jedna książka, niczym wielki wór z różnymi precjozami wysypała masę motywów i skojarzeń z ciekawym okresem w dziejach naszego kraju.

Czytanie totalne definiuję jako konsumowanie książki z dodatkami. Bo żeby potrawa była smaczna, to niekiedy trzeba ją posolić, popić czyś wybornym, a potem delektować się deserem. I tak też wygląda to moje czytanie. Teraz modne jest słowo hasztag, kategoryzujące informacje, kiedyś to było hiperłącze a jeszcze wcześniej załącznik, odsyłacz. I tak czytając dzieje Zygmunta Starego, myślami odbiegłem do książki Zbigniewa Nienackiego. „Pan samochodzik i tajemnica tajemnic”. Pierwszym krokiem, który pokierował mnie do nie kilka lat temu, był motyw bieszczadzki, ale zaintrygował mnie motyw alchemii, szesnastowiecznej magii i czarnoksiężnika Edwarda Kelleya. Motyw ten przejawiał się w niejednym dziele literackim, bo Pan Twardowski, Mistrz Twardowski pojawiał się i u Adama Mickiewicza i u Józefa Kraszewskiego (czasy zygmuntowskie autor prezentuje m.in. w książkach „Dwie królowe”, „Infantka”), ale też we współczesnych dziełach z nurtu fantastyki jak Kacper Ryx Mariusza Wollnego. Motyw polskiego Fausta pojawił się oczywiście nieraz w balecie i operze, jak również współcześnie w filmie czy grach komputerowych. Skupiłem się jednak na motywie czasów zygmuntowskich, a nie magii tego okresu.


Z działu trzeciego naszej biblioteki wyciągnąłem niepozorną książeczkę „Zygmuncie, i kto tu rządzi?” Grażyny Bąkiewicz. Seria „Ale historia…" w sposób dość swobodny przenosi młodego czytelnika w opisane czasy. Przed świętami wspomniałem o antybohaterach w książkach dla dzieci (jak Cwaniaczek, czy Koszmarny Karolek), tutaj poznajemy Jolkę, Słonia i cała niesforną zgraję współczesnych dzieciaków, które przenoszą się w czasie. Książka jest bogato ilustrowana, fakty historyczne przedstawione są z poczuciem humory. Pełno tu ciekawostek dotyczących magii, kmieci i szlachciców. Główni bohaterowie spotykają na swojej drodze realne postacie i biorą udział w prawdziwych wydarzeniach.


Kliknąwszy link do dalszych poszukiwań, przeniosłem się w serialowy świat królowej Bony. Plejada polskich aktorów, którzy do dzisiaj błyszczą na firmamencie. Przecudny Stańczyk w wykonaniu Piotra Fronczewskiego, Jerzy Zelnik jako frywolny król Zygmunt II August czy przepiękna Anna Dymna jako Barbara Radziwiłłówna (od razu załącznik się pokazuje dotyczący filmu „Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny". Film nagradzany na festiwalach, prezentujący wielką miłość Barbary i Zygmunta). W serialu natomiast większą wagę położono na intrygi polityczne, mechanizm funkcjonowania państwa.

https://vod.tvp.pl/website/krolowa-bona,39966363

Trochę odbiegając od zasadniczego nurtu, ale na półce wpadła mi w oko pozycja Michała Witkowskiego – „Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej". Groteska, surrealizm, absurdalny liryzm – może warto tę publikację skonfrontować z dziejami Polski i zastanowić się, co autor miał na myśli i czym się sugerował, nadając swojemu działu taki akurat tytuł.

Zagłębiając się w XVI wiek, nie mogłem pominąć przeróżnej muzyki z doby renesansu. Muzyka dawna często jest prezentowana w Programie Drugim Polskiego Radia, na falach tejże audycji często transmitowane są koncerty muzyki dawnej. Można też odnaleźć archiwalne audycje, w których prezentowane są dźwięki lutni, organów, ale również śpiewy chórów bez towarzystwa instrumentów. W Polsce muzyka renesansu też się prężnie rozwijała, czołowi przedstawiciele jak Mikołaj Gomółka (śpiewakiem w gronie paziów u boku Zygmunta Augusta) czy Wacław z Szamotuł tworzyli muzykę do psalmów, mszy, ale również do utworów świeckich, skierowanych do tańców i zabaw.


Mógłbym się rozpisywać jeszcze dłużej na temat polskiego renesansu, bo to też czas pierwszych książek w Polsce, pierwszych drukarni, pierwszych drukarzy i tak dalej, a nie jest to temat mi obcy. Jednak przed chwilką wspomniałem o paziach króla, więc warto na zakończenie spojrzeć na gąskę, błazna, czyli na Stańczyka pięknie przedstawionego przez Jana Matejkę.

https://vod.tvp.pl/video/historia-jednego-obrazu,stanczyk-na-dworze-krolowej-bony-po-utracie-smolenska-jan-matejko,41916499

Człowiek się zapętla w to czytanie totalne i co chwilę wynajduje różne motywy związane z czasem panowania Zygmuntów… Jeszcze warto wspomnieć, że Matejko z tego okresu namalował jeszcze „Zawieszenie dzwonu Zygmunta”, „Astronom Kopernik, czyli rozmowa z Bogiem”, „Hołd Pruski".

A Stańczyk z „Wesela” …

Komentarze