Rozmowa z Pawłem Szabelewskim o modelarstwie i lataniu (OdkrywaMY Białołękę, punkt 9)



Rozmowa z Pawłem Szabelewskim, pasjonatem modelarstwa, który często bywa na lotnisku przy ul. Chudoby.


Skąd u Pana zainteresowanie modelarstwem i lataniem?

Mój dużo młodszy kuzyn dostał od swojego taty bardzo malutki, zupełnie amatorski helikopterek. Jak zobaczyłem, jak on lata, sam zacząłem interesować się modelami zdalnie sterowanymi. To było 10 lat temu. Kontynuuję tę pasję, przechodząc na różne — coraz to większe i bardziej skomplikowane — modele RC (zdalne sterowanie). Ta zdalność polega na tym, że bez użycia przewodu sterujemy modelem za pomocą trzymanego w ręku radia. W pewnej odległości od siebie wykonujemy — w zależności od modelu — ewolucje, akrobacje, albo koncentrujemy się na długości przelotu, czy latamy czysto rekreacyjnie, czyli latamy tak by, jak najdłużej się wznosić. Latam dzisiaj od 20 minut i tylko raz użyłem silnika, wznosząc szybowiec na wysokość 100 metrów, żeby sobie tu spokojnie latał.

Czy zachęcałby Pan młodych do zainteresowania się modelarstwem?

To bardzo ciekawa pasja. W przyszłości osoby, które trochę liznęły modelarstwa, wchodzą w świat nowoczesnej inżynierii. Bo współczesne modele są wyposażone w różnego typu urządzenia, które wykorzystuje się w projektowaniu innych maszyn. Dla kogoś, kto ma zacięcie inżynierskie, to może być świetny moment, żeby zacząć z techniką inżynierską.

Samo latanie modelem i wykonywanie różnych ewolucji jest niezwykle przyjemnie. To taka namiastka dużego lotnictwa, ale bezpieczna i o wiele tańsza. Model to koszt rzędu kilkuset złotych, a uprawnienia na samolot i kursy są znacznie droższe i trudniejsze.

Czy na lotnisku przy Chudoby często można spotkać miłośników modelarstwa?

Codziennie! Ja przyjeżdżam tu dwa-trzy razy w tygodniu i bardzo rzadko bywa tak, że latam sam. Oczywiście w weekendy jest zawsze więcej osób, zdarza się, że trzeba wprowadzać kolejność startów i lądowań, bo startowanie bez kolejki mogłoby spowodować kolizję na lotnisku.

Czy mile widziani są obserwatorzy z zewnątrz? Mam na myśli ludzi spoza grupy modelarzy, czyli m.in. uczestników gry OdkrywaMY Białołękę, którzy przyjechaliby tu popatrzeć na samoloty.

Oczywiście, pod warunkiem, że zachowują podstawowe zasady bezpieczeństwa – czyli przede wszystkim nie wchodzą na pas startowy, nie stają na linii, gdzie są dokonywane przeloty, ale też nie podchodzą do sprzętu – nawet stojący na ziemi helikopter, rozkręcany przez pilota, może kogoś zranić.
Wszyscy są mile widziani i często mamy tu gości — przychodzą całe rodziny z dziećmi i obserwują poszczególne starty i lądowania, komentują, ale też pytają, jak zacząć tę pasję, z kim się skontaktować, gdzie kupić model. Jest to jak najbardziej powszechnie występująca forma spędzania wolnego czasu. Modelarze to grupa ludzi, która uwielbia publiczność, bo latanie i wykonywanie akrobacji i różnych sztuczek jest bez niej mniej ciekawe.

Co Pan może opowiedzieć o samym miejscu?

Mieszkam w Warszawie, na Ochocie. Często przyjeżdżam na Chudoby, żeby latać, bo jest to dobre miejsce, szeroki teren bez dużej ilości przeszkód, oddalony od budynków mieszkalnych, więc nasze loty nikomu nie przeszkadzają. Co ważne, jest to miejsce niekolidujące z ruchem lotniczym. Służby nadzoru i ruchu lotniczego wiedzą o nim i jeśli odbywają się jakieś zawody, informują pilotów o tym, żeby zwrócili szczególną uwagę na to, że w tym miejscu takie loty się odbywają. To jest fajne miejsce, polecam!

Dziękujemy za rozmowę.







Zalety pasji modelarskiej dla dziecka w punktach:
  • dobra zabawa i nauka,
  • trening cierpliwości, staranności, 
  • rozwijanie umiejętności manualnych,
  • rodzinne spędzanie czasu (przy składaniu modeli w domu i puszczaniu ich na lotnisku),
  • aktywność na świeżym powietrzu,
  • rozwijanie zainteresowań technicznych i matematycznych.

Komentarze