Uczta Marcińska w Zielonej
Marcińska uczta w Zielonej obfitowała w magiczne zabawy i wydarzenia! Poznaliśmy historię życia św. Marcina i legendę, którą ono obrosło, a także towarzyszące świętu zwyczaje. Te ostatnie przypadły nam do gustu i smaku - tak, było robienie rogali i degustowanie.
Dzieci z ochotą wróżyły sobie z kości (wywróżyły srogi początek nowego roku - będzie ziiiimno!), darły pierze czy uczestniczyły w gęsich zabawach.
Poznały też przysłowia m.in.
- Gdy Marcinowa gęś po wodzie, będzie Boże Narodzenie po lodzie.
- Gdy wiatr od południa w wigilię Marcina, będzie na pewno lekka zima.
Legenda o świętym Marcinie
Św. Marcin nim został świętym był poganinem z Panonii (czyli dzisiejszych Węgier). W piętnastym roku życia został rzymskim żołnierzem. Wjeżdżając konno do miasta Amiens, ujrzał żebraka – przeciął swój płaszcz i oddał mu połowę. W nocy ukazał mu się Chrystus, ubrany w ten skrawek płaszcza, a to zdarzenie stało się powodem porzucenia przez Marcina wojska, jego nawrócenia i chrztu. Jako kleryk postanowił wieść życie pustelnicze i założył pierwszy w Galii klasztor. Choć odsunął się od świata, świat o nim nie zapomniał, a jego surowe, pobożne, ascetyczne życie wzbudziło uznanie hierarchów kościelnych, którzy postanowili uczynić zeń biskupa Tours.
Marcin nie chciał jednak żadnych zaszczytów i postanowił się ukryć przed wysłannikami papieża, którzy przybyli do niego z nominacją. Schował się w zabudowaniach gospodarczych i posłańcy pewnie by go nie odnaleźli, gdyby nie… gęsi. Podniosły one straszliwy hałas i w ten sposób zdradziły kryjówkę ukrywającego się mnicha. Tak właśnie, dzięki gęsiom, Marcin został biskupem, a potem świętym.
(za poznanskielegendy.pl/o-swietym-marcinie)
Komentarze
Prześlij komentarz