LASTYNKI, czyli pożegnanie karnawału w Zielonej



LAST – [ang. ostatni] – potraktowany przez nas jako ostatni dzień poprzedzający Środę Popielcową i LAS-TYNKI – miłość do lasu i przyrody. w czasach kiedy te przestrzenie są wycinane, degradowane i podpalane...

Pień drzewny relacjonuje:


Wszyscy w zielonym anturażu z uśmiechem na ustach pląsaliśmy niczym niedźwiedź przebudzony ze snu zimowego. Każdy taniec i każda zabawa odwoływała się do świata przyrody. Imprezą dowodziła Leśna Panienka i ja, Pień Drzewny. Nie zabrakło zabaw-zgadywanek z leśnymi precjozami (szyszkami, żołędziami, liśćmi i gałęziami).

Dzieci zostały porwane w faunistyczny taniec przez wiewiórki, muchy, pszczoły, bąki, niedźwiedzie, dziki łosie, jeże i wiele innych zwierząt. Z niedźwiedziem tańczyliśmy taniec miodowy, z dzikami wyjadaliśmy soczyste dzikie jabłuszka. W tańcu lemurów przenieśliśmy się na Madagaskar i wirowaliśmy w rytm muzyki prosto z Afryki, w lesie bambusowym zatańczyliśmy taniec kangurzy.

W przerwie od szalonych tańców, dla złapania oddechu, przebijaliśmy igłami sosnowymi Liść Miłości, by znaleźć odpowiedź, czym byliśmy w poprzednim wcieleniu (albo będziemy w kolejnym -. Nazwy roślin i zwierząt, które kryły się po drugiej stronie Liścia, były dziwne, niespotykane i …. śmieszne językowo ;)

Na koniec szalonego balu leśny korowód niczym pociąg objechał Zieloną Bibliotekę. Mijając po drodze okolicznościową wystawę, natykaliśmy się na ślady zwierząt... Arkę Noego prowadził z Górnego Lasu do Dorosłej Dziczy na dole — kolejarz-marynarz. Było to iście górnośląski zwyczaj i obrzęd karnawałowy – wodzenie niedźwiedzia, kiedy to cała ferajna przebierańców chodziła po wsi, bawiąc się i zapraszając wszystkich na zabawę ostatkową.

Na zakończenie spotkania (nim Leśna Panienka uraczyła uczestników  jadalnymi szyszkami, a Pień Drzewny polał ambrozję) dzieci tańczyły z balonami w rytm australijskiego buszu. W balonach ukryte dobre rady – jak zachowywać się w lesie, żeby nie powtórzyła się tragedia z kangurowych lasów. Oczywiście balony należało przebić sosnową igłą, bądź szyszką, żeby dowiedzieć się, jak brzmi rada Pnia Drzewnego.

A zapach sosen, świerków i jodeł roztaczał się w koronach bibliotecznych brzóz...





























Komentarze

  1. Pomysły, zapał, energia niesamowite.Zajęcia prowadzone z sercem. Gratulacje.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz