Yaycowanie - warsztaty jajcarskie


Baaaaardzo ciężko opisać, co działo się na czwartkowym yaycowaniu. Bo działo się ... wszystko! Kto był, ten wie, że zajęcia były pełne niespodzianek i zaskoczeń. Jajka, jajka, jajka... od kur, dinozaura, a nawet patyczaków!

Prowadzący warsztaty nabierał sił do spotkania, degustując majonez (łyżkami!), a potem witał się z grupą — wszyscy stali w kręgu i trzymali się za ręce — było uroczyście i poważnie! Po powitaniu dzieci wyszły przed budynek — okazało się, że jakiś tajemniczy ptak w nocy złożył tam jaja. Dzieci starannie przeszukały teren, poza jajkami znalazły też ptasie gniazdka i tekturowe opakowania na jajka z pustymi skorupkami, które przydały się do użyźniania ziemi pod sadzoną w czasie zajęć gwiazdę... wielkanocną.

Po części ogrodniczej (za budynkiem), przyszedł czas na doświadczenia (w budynku). Jaja w occie, jaja w kurkumie, jaja w burakach, jaja w kawie i herbacie. Skorupki były czyszczone pastą do zębów i szczoteczką, żeby zobaczyć, czy schodzi z nich osad. Obrane jajka próbowaliśmy włożyć do butelki, bez skutku — udało się, kiedy do jednej butelki wlaliśmy wrzątek, a do drugiej wrzuciliśmy zapaloną zapałkę. Czysta fizyka!
Na koniec prowadzący zajęcia zademonstrował, jak zrobić pastę jajeczną. Dzieci złożyły podpisy na dinozaurzym jaju, które zostało... wysłane w kosmos. 



















Komentarze