Przemysław Runo: 5 lekcji - 5 obrazów. Eseje o sztuce i edukacji
Wybitne obrazy znajdujące się w muzeach i galeriach na całym świecie można porównać do złota zgromadzonego w depozytach banków narodowych. Złoto mimo że nie bierze bezpośredniego udziału w gospodarce, ma na nią kluczowy wpływ, ponieważ ustala wartość pieniądza. Podobnie jest z wielkimi dziełami malarstwa. Mimo że znajdują się w zaciszu muzeów cały czas aktywnie uczestniczą w naszym życiu, wpływając na kształt kultury popularnej, branży reklamowej, show biznesu, czy też inspirując coraz to nowe pokolenia współczesnych artystów.
Dzieje się tak, ponieważ stanowią one podstawę naszej zbiorowej wyobraźni. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy jak wiele naszych wyobrażeń ukształtowało się na podstawie dzieł sztuki których nigdy w życiu nie widzieliśmy. Oglądamy przecież filmy, teledyski, widowiska, plakaty, reklamy i inne formy wizualne bezpośrednio, lub pośrednio inspirowane wielkimi dziełami sztuki, które często znamy tylko przez pryzmat ich popularnych interpretacji. Proces przenikania kultury wysokiej do codziennego życia trwa od bardzo dawna (sztuka jest tak stara jak cywilizacja), a obecnie w dobie Internetu i mediów społecznościowych znacznie przyspieszył.
Zjawiskiem tym zajmują się historycy sztuki, socjolodzy, psychologowie, historycy wyobraźni i wielu innych uczonych, ponieważ jest ono niezwykle ważne zarówno w kontekście rozwoju niewielkich społeczności, jak i całej cywilizacji. Wielkie dzieła sztuki wciąż zapraszają nowe pokolenia do podjęcia dialogu, który stymuluje rozwój ludzkości.
W roku szkolnym 2022/2023 zrealizowałem z grupą uczniów projekt mający na celu zainicjowanie dialogu z 5 wybitnymi dziełami sztuki wizualnej. Każdemu dziełu poświęciłem cykl 4 zajęć. Program nauczania plastyki w szkole podstawowej przewiduje 1 godzinę lekcyjną tygodniowo, więc realizacja projektu zajęła jeden semestr. Swoje założenie zrealizowałem w dwóch szkołach podstawowych, łącznie pracowałem z 28 klasami. Każda z klas liczyła około 25 osób, więc udział w projekcie wzięło ponad 700 dzieci wieku od 8 do 13 lat. Uczniowie pracowali w grupach 2 - 5 osobowych na białych brystolach w formacie B1 (100 cm x 70 cm) używając temper w litrowych pojemnikach. Uczestnicy mieli do dyspozycji barwy podstawowe oraz czerń i biel, korzystali z pędzli różnych rozmiarów i palet do mieszania kolorów.
Każdy, wchodzący w skład projektu cykl zajęć składał się z części teoretycznej i praktycznej. Część teoretyczną stanowił dostosowany do wieku odbiorców wykład z historii sztuki. Wykład miał na celu przede wszystkim wprowadzenie uczniów w realia epoki z której pochodzi omawiane dzieło, przybliżenie sylwetki autora i ukazanie okoliczności, które doprowadziły do powstania obrazu. Część praktyczna polegała na stworzeniu pracy malarskiej nawiązującej do omawianego dzieła, tu uczniowie mieli całkowitą dowolność.
Dzieci w wieku 8 - 13 lat stanowią grupę bardzo wrażliwą na wszelkie formy sztuki. W tym przedziale wiekowym między pojęciami „sztuka” i „zabawa” zazwyczaj postawiony jest znak równości. Uczniowie posiadają naturalną potrzebę ekspresji twórczej, która z biegiem lat słabnie, lub wręcz całkowicie zanika u większości społeczeństwa. Podczas realizacji projektu przekonałem się, że dzieci w tym wieku w naturalny sposób nawiązują dialog z największymi dziełami światowego dziedzictwa kulturowego. Interakcja następuje poprzez zabawę, w sposób całkowicie intuicyjny. Uczniowie nie tylko samodzielnie interpretują arcydzieła malarstwa, ale też odnoszą się do ich kontekstu historycznego, społecznego, emocjonalnego i estetycznego, co jest niezwykle ważne w procesie edukacji.
Projekt, w swoim założeniu nie był skierowany wyłącznie do dzieci uzdolnionych plastycznie. Niezależnie od indywidualnych uzdolnień i preferencji uczniów obcowanie z wybitnymi dziełami sztuki przynosi uczestnikom wiele potencjalnych korzyści. Przygotowuje ich do aktywnego udziału w kulturze, uczy samodzielnego myślenia, odwagi wyrażania siebie i szacunku dla różnorodności. Daje bardzo ważny impuls do dalszego, świadomego rozwoju zarówno w kontekście osobistym, jak i społecznym. Ponadto, wielkie dzieła malarstwa często są nieocenioną kopalnią wiedzy o człowieku i świecie. Odwołując się do nich młody człowiek może lepiej zrozumieć wiele mechanizmów rządzących psychologią, socjologią, historią. I nie jest to ciężka wiedza podręcznikowa, tylko intuicyjnie odbierane prawdy. Kontakt z dziełami sztuki pobudza ciekawość i w naturalny sposób zachęca do samodzielnych poszukiwań.
Publikacja ta składa się z 5 rozdziałów - każdy z nich powstał na podstawie przeprowadzonego przeze mnie cyklu zajęć i może być potraktowany jako gotowy scenariusz. Starałem się jednak, aby nie były to tylko scenariusze, ale raczej eseje przybliżające największe dzieła sztuki wizualnej i pokazujące ich niesłabnącą aktualność i potencjał edukacyjny.
Serdecznie dziękuję dyrekcji i pracownikom Zielonej Biblioteki przy ul. Berensona 38 w Warszawie, a zwłaszcza Pani Mai Kupiszewskiej za zaangażowanie, entuzjazm i profesjonalizm w organizowaniu wystaw pokazujących szerszej publiczności prace dzieci powstałe w ramach projektu. Dziękuję również za opublikowanie tego tekstu na stronie internetowej biblioteki.
Przemysław Runo
LEKCJA 1
MONA LISA - DIALOG Z IKONĄ KULTURY
W europejskim kręgu kulturowym najbardziej znanym obrazem wszech czasów niewątpliwie jawi się Mona Lisa. Autorem dzieła jest włoski malarz Leonardo DaVinci, który stworzył je w okresie renesansu w latach 1503 - 1507. Obraz został namalowany techniką olejną na desce topolowej o wymiarach 53 x 77 cm i można go podziwiać w Luwrze.
Osobą sportretowaną jest Lisa Gherardini, żona kupca bławatnego Francesca Gioconda, dlatego malowidło znane jest pod tytułem Mona Lisa (Pani Liza), lub La Gioconda. Jak to się stało, że stosunkowo niewielkie dzieło o dosyć konwencjonalnej tematyce uzyskało status najbardziej znanego obrazu świata? Oczywiście sam Leonardo DaVinci był jednym z najwybitniejszych malarzy doby renesansu. Cenili i podziwiali go zarówno współcześni, jak i późniejsi artyści i badacze sztuki. Wkład Leonarda w rozwój europejskiego malarstwa jest nieoceniony, niemniej jednak na przestrzeni wieków powstało wiele znacznie bardziej spektakularnych i efektownych dzieł. Co sprawiło że ten niepozorny obraz uzyskał taką sławę?
W centrum kompozycji znajduje się półpostaciowy wizerunek kobiety, siedzącej prawdopodobnie na balkonie (można to wywnioskować z faktu, że modelka jest przedstawiona w perspektywie centralnej, a stanowiący tło obrazu pejzaż - z lotu ptaka). Twarz kobiety zwrócona jest w stronę widza, a dłonie skrzyżowane i oparte na poręczy fotela. Na obrazie nie ma właściwie żadnych odniesień, pozwalających określić czas jego powstania. Skromna suknia kobiety, bez oznak statusu społecznego, czy majątkowego ma charakter uniwersalny, podobnie jak melancholijny pejzaż w tle. Obraz zdaje się wymykać prawidłom czasu, nawet wiek modelki jest trudny do określenia, chociaż badacze ustalili, że Lisa Gherardini w momencie rozpoczęcia pozowania miała 24 lata. Patrząc na obraz można odnieść wrażenie, że Mona Lisa nie ma żadnych cech charakterystycznych. Egzystuje niejako poza czasem, poza miejscem, poza wiekiem. Wyabstrahowane z wszelkich kontekstów dzieło budzi niepokój i intryguje, a nieoczywisty uśmiech widniejący na twarzy Giocondy jest zagadką, która nurtuje całe pokolenia historyków i odbiorców sztuki. Lisa Gherardini uśmiecha się do nas, jakby skrywała jakiś sekret. Przez wieki dzieło znajdowało się w prywatnych apartamentach (jeszcze w XVI wieku kupił je król Francji Franciszek I Walezjusz), więc obcowanie z tajemnicą było możliwe dla bardzo wąskiego grona osób. Dopiero na początku XIX wieku obraz ostatecznie trafił do Luwru, gdzie znajduje się do dzisiaj.
Kiedy malowidło zostało wystawione na widok publiczny, zagadkowy uśmiech zaczął inspirować wyobraźnię coraz większych grup odbiorców, zainteresowanie dziełem szybko wzrastało. Eseje najwybitniejszych estetów i historyków sztuki sprawiły, że Mona Lisa stała się ikoną kultury, a kradzież obrazu w 1911 roku nadała mu światowy rozgłos.
Dziś La Gioconda jest najlepiej strzeżonym obrazem świata a niekończące się pielgrzymki turystów ciągle chcą na żywo zobaczyć legendarny uśmiech. Mona Lisa na stałe weszła do zbiorowej, europejskiej i amerykańskiej wyobraźni. Z sali muzealnej przebojem wdarła się do kultury popularnej, zalała świat miliardami reprodukcji, karykatur i przeróbek. Pojawiła się w twórczości współczesnych artystów, w branży muzycznej, filmowej, reklamowej i pamiątkarskiej, stała się najbardziej popularnym i uniwersalnym symbolem dzieła sztuki.
Cykl zajęć poświęconych Mona Lisie zacząłem od wyjaśnienia zagadki jej uśmiechu. Zrobiłem to w formie eksperymentu wizualnego. Wyświetliłem na ekranie dużą reprodukcję i poprosiłem uczniów żeby popatrzyli Mona Lisie w oczy, chwilę później powiedziałem, aby przenieśli wzrok na jej usta. Po kilkukrotnym powtórzeniu tych czynności uczniowie ze zdziwieniem spostrzegli, że kiedy patrzą w oczy Giocondzie, ona się uśmiecha, a kiedy spojrzą na jej usta, nagle poważnieje. Ta zastosowana przez Leonarda sztuczka wizualna w dużej mierze przyczyniła się do bezprecedensowej popularności obrazu.
Przez stulecia widzowie nie potrafili wyjaśnić zjawiska optycznego, z którym mieli do czynienia, więc uznali, że pojawiający się uśmiech skrywa nadprzyrodzoną tajemnicę. Zagadka ta została rozwiązana stosunkowo niedawno przez Margaret Livingstone, neurobiolożkę z Harvardu. Uczona zauważyła, że inaczej widzimy, patrząc na obiekt centralnie, a inaczej obserwując go „kątem oka”. Środkowa cześć siatkówki lepiej postrzega jasne obiekty, a jej zewnętrzne obszary przystosowane są do rejestrowania półcieni. Specjalistka odkryła, że obraz Leonarda angażuje oba obszary oka. Artysta wykorzystał cienie rzucane przez kości policzkowe Mona Lisy do „poszerzenia” jej uśmiechu.
Kiedy patrzymy portretowi w oczy, usta są rejestrowane przez zewnętrzny obszar siatkówki i cienie kości policzkowych, widziane jako ciemniejsze powiększają uśmiech. Kiedy przenosimy wzrok na usta, patrzymy na nie środkową częścią oka, która gorzej widzi półcienie, więc uśmiech się zmniejsza.
Podczas części praktycznej uczestnicy zostali poproszeni o stworzenie prac nawiązujących do Mona Lisy. Angielski pisarz Walter Pater twierdził, że Da Vinci w swoim obrazie zawarł doświadczenia całej ludzkości. Efekt pracy uczestników projektu potwierdza tezę pisarza. Okazało się, że mimo, iż od powstania obrazu upłynęło ponad pół tysiąca lat, uczniowie bez problemu potrafili prowadzić dialog z artystą włoskiego renesansu. Uniwersalność dzieła zdaje się wymykać upływowi czasu, podobnie jak natura ludzka.
W pracach uczestników dojrzały renesans miesza się z filmami rysunkowymi, motywami z TikToka i YouTube’a. Dialog z Leonardem staje się też pretekstem do komentowania otaczającej rzeczywistości. W pracach dzieci Mona Lisa występuje w wielu wcieleniach. Jawi się jako świnka Peppa, popularna youtuberka, projektantka mody, czy ukraińska bojowniczka, Nie zabrakło również Giocondy, której uśmiech zasłania covidowa maseczka. Obrazy były zaskakujące również od strony formalnej. Uczestnicy, którzy w przeważającej większości nigdy wcześniej nie malowali portretów, w doskonały sposób poradzili sobie z renesansową formą dzieła. Stało się tak dlatego, że Mona Lisa jest archetypem portretu, egzystującym w naszej zbiorowej świadomości. Nawet najbardziej „odjechane” interpretacje zachowywały centralną, statyczną kompozycję, układ dłoni, kolorystykę pejzażu w tle. Okazuje się, że włoski geniusz 500 lat temu niejako wgrał na nasze twarde dyski określony wzorzec portretu (chociaż w czasach Leonarda Mona Lisa od wzorców odbiegała i uchodziła za obraz wręcz rewolucyjny).
Obserwując uczniów przy pracy odczuwałem trudne do określenia wrażenie. Czułem że w jakiś sposób, tu i teraz dotykam wielowiekowej historii malarstwa europejskiego, która rozgrywa się na moich oczach. Przypomniała mi się teoria Gombrowicza, który napisał kiedyś, że każda jednostka nosi w sobie cały budowany przez wieki dorobek kultury. Na początku cyklu zajęć w sposób wręcz demaskatorski wyjaśniłem, używając praw optyki, tajemnicę uśmiechu Mona Lisy. Teraz wydaje mi się, że ów enigmatyczny uśmiech to jednak coś więcej, niż tylko optyczna sztuczka.
LEKCJA 2
„DZIEWCZYNKA Z CHRYZANTEMAMI” - PORTRET INTYMNY
Pozostajemy przy tematyce portretowej, ale tym razem przenosimy się z renesansowych Włoch do Monachium przełomu wieków. To właśnie tam w 1894 roku powstał obraz Olgi Boznańskiej „Dziewczynka z chryzantemami”. Dzieło zostało namalowane farbami olejnymi na tekturze o wymiarach 88,5 x 69 cm. i można je oglądać w Muzeum Narodowym w Krakowie.
Portret przedstawia dziewczynkę, która w splecionych dłoniach trzyma bukiet chryzantem. Dziecko z niepokojem patrzy na widza wielkimi, czarnymi oczami, które mocno kontrastują z bladą, poważną twarzą. Mała modelka ubrana jest w szaroniebieską sukienkę i stoi na tle szarej ściany. W obrazie widać wpływy dwóch malarzy, którymi artystka była zafascynowana- Diego Velazqueza i Jamesa Whistlera.
Pierwszy z nich był XVII wiecznym portrecistą na dworze królewskim w Madrycie, gdzie do jego obowiązków należało m.in regularne malowanie portretów dzieci królewskiej pary, stanowiło to rodzaj dokumentacji rodzinnej. Małą królewnę Małgorzatę Teresę Habsburżankę (infantkę Margaritę) Velazquez sportretował aż siedem razy. Na obrazach występuje w wieku 2, 3, 5, 8 i 9 lat. Ostatni portret dziewięcioletniej infantki artysta namalował w roku swojej śmierci. Przedstawiając małą królewnę Velazquez tworzył wybitne portrety psychologiczne.
Drugi artysta należał do współczesnych Boznańskiej. Whistler był amerykańskim malarzem tworzącym głównie w Londynie. Artysta w swoich obrazach stosował subtelne, prawie monochromatyczne zestawienia kolorów. Jedną z jego ulubionych barw była szarość, której nieograniczona ilość odcieni była dla niego niekończącym się źródłem malarskich inspiracji.
W obrazie „Dziewczynka z chryzantemami” Boznańska połączyła psychologiczną głębię dziecięcych portretów Velázqueza z kolorystycznym wyrafinowaniem obrazów Whistlera. Polska malarka już za życia zyskała międzynarodową popularność i zasłynęła jako genialna portrecistka. Portrety Boznańskiej powstawały w trakcie kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu sesji. Współcześni mawiali, że w jej malarstwie widać duszę modela.
Malowane przez artystkę obrazy opierały się na głębokiej, intymnej relacji z osobą portretowaną. Malując Boznańska przeprowadzała wnikliwą analizę psychologiczną, zależało jej na ukazaniu wewnętrznej prawdy portretowanej postaci. Na obrazach szarości i czernie żyją własnym życiem. Te pozornie nieciekawe i ponure kolory zachwycają tu nieoczekiwaną ilością odcieni i barw lokalnych. Szarości Boznańskiej są kolorowe. Im dłużej na nie patrzymy, tym większe bogactwo barwne ukazuje się naszym oczom. W malarstwie Boznańskiej mnogość rodzajów szarości odpowiada psychologicznemu zróżnicowaniu portretowanych osób.
„Dziewczynka z chryzantemami” powstała w przełomowym okresie. W 1839 roku Louis Jacques Daguerre wynalazł fotografię. Pierwszy aparat fotograficzny Kodaka pojawił się na rynku w 1888 roku. W roku 1901 fotografia stanie się dostępna dla amatorów. Pojawienie się fotografii w sposób nieodwracalny zmieniło podejście do portretu. Wielomiesięczne sesje malarskie zastąpiła chwila pozowania w zakładzie fotograficznym. Dogłębna analiza psychologiczna ustąpiła miejsca króciutkiemu momentowi otwarcia migawki. Malarska prawda poparta znajomością ludzkiej duszy została zamieniona na chwilowe wrażenie zarejestrowane na materiale światłoczułym. Na przestrzeni kolejnych dziesięcioleci portret coraz bardziej traci swoją indywidualność.
W momencie realizacji projektu (rok szkolny 2022/23) stworzenie portretu zajmuje ułamek sekundy i może to zrobić każdy, praktycznie w dowolnym momencie. W każdej minucie powstają miliardy selfie, które za pośrednictwem mediów społecznościowych natychmiast obiegają cały świat. Dzisiejszy portret jest całkowicie pozbawiony intymności. Został sprowadzony do mechanicznej, często odruchowej, kompulsywnej czynności i stał się własnością publiczną. Nikt do niego nie przywiązuje wagi, żyje tylko chwilę, w momencie popularności posta, a potem odchodzi w zapomnienie, zasilając gigantyczną chmurę cyfrowych spalin.
Dzieło Boznańskiej jest ostentacyjnie niekompatybilne ze współczesnym światem. Wszystko w tym obrazie przeczy zasadom cyfrowej rzeczywistości w której na co dzień funkcjonujemy. Utrzymana w gamie szarości, prawie monochromatyczna kolorystyka nie pasuje do poprawionych komputerowo kolorów zdjęć i filmów z instagrama, czy Tik Toka.
Kompozycja ukazująca samotną postać na tle pustej ściany jest zaprzeczeniem idei mediów społecznościowych. Natomiast niepokój i lęk malujące się w oczach i na twarzy dziewczynki są właśnie tym, co cyfrowa rzeczywistość za wszelką cenę chce przed nami ukryć. Uczestnicy projektu, skonfrontowani z obrazem Boznańskiej zostali wytrąceni z rytmu, „Dziewczynka z chryzantemami” sprawiła, że dzieci wyszły poza utarte schematy. Ascetyczna, surowa forma dzieła skłoniła uczniów do indywidualnych poszukiwań kompozycyjnych i kolorystycznych. Uczniowie zaczęli rozumieć, że czasami mniej znaczy lepiej, odkryli potencjał tkwiący w minimalizmie. Powstało wiele prac w których dzieci przeprowadzały własne studia kolorystyczne, zaczęły odkrywać i zestawiać ze sobą własne odcienie szarości. Na wielu pracach dziewczynka zamiast bukietu chryzantem w splecionych dłoniach trzyma smartfona. Jeden z obrazów przedstawia smutną dziewczynkę z niebieską lalką Huggy Wuggy - bohaterem absurdalnie głupiej gry komputerowej, epatującej agresją i okrucieństwem.
Jest też praca na której dziewczynka ma czarną zdeformowaną twarz, rodem z koszmaru sennego lub horroru. Dialog z obrazem Boznańskiej stał się dla większości uczestników zaproszeniem do chwili refleksji. Wielu z nich w smutnych oczach dziewczynki z chryzantemami zobaczyło siebie. Internetowa rzeczywistość, która nas otacza nie jest w stanie wypełnić luki, w której powinie znajdować się drugi człowiek. W kolorowym, pełnym atrakcji wirtualnym świecie samotność i wyobcowanie są szczególnie bolesne. Dzięki impulsowi, jakim stała się „Dziewczynka z chryzantemami” nastąpiło ponowne przedefiniowanie pojęcia portretu. Znowu stał się on zwierciadłem duszy, pretekstem do wyrażenia emocji, które nurtują autorów.
LEKCJA 3
„36 WIDOKÓW NA GÓRĘ FUDŻI”-KONTYNUACJA JAPOŃSKIEJ TRADYCJI
Góra Fudżi jest najwyższym szczytem Japonii i czynnym wulkanem. Jeszcze w okresie przedbuddyjskim wyznawcy pierwotnej religii Shinto czcili Fudżi jako świętą górę, którą uważali za piękną córkę Ducha Gór. Ponadto, ten najbardziej znany japoński wulkan figuruje na liście dziedzictwa kulturowego UNESCO jako miejsce kultu i obiekt inspiracji artystycznej.
Fudżi jest niewątpliwie symbolem Japonii, a w ogromnej mierze przyczynił się do tego Hokusai Katsushika - jeden z najwybitniejszych malarzy i drzeworytników kraju kwitnącej wiśni. Artysta żył 88 lat i do ostatnich swoich chwil nieustannie tworzył, starając się osiągnąć artystyczną doskonałość. Malował obrazy, ilustrował książki, był autorem grafik. Drzeworyt japoński - technika, którą posługiwał się Hokusai, podobnie zresztą jak i inne techniki graficzne pozwala na drukowanie wielu egzemplarzy tej samej pracy. Wszystkie odbitki, wydrukowane przez artystę, lub pod jego ścisłym nadzorem, ponumerowane i sygnowane przez autora stanowią nakład. Grafiki, które obejmuje nakład są oryginałami.
Dzięki temu, że drzeworyty Hokusai i innych japońskich artystów drukowane były w wysokich edycjach, nabywali je również zagraniczni kolekcjonerzy. W ten sposób sztuka japońska dotarła do Europy, gdzie wywarła wielki wpływ na twórczość m. in impresjonistów. To właśnie japońska estetyka sprawiła, że artyści ze starego kontynentu inaczej spojrzeli na sztuki plastyczne. Twórczość modernistów była bardzo mocno nacechowana wpływami autorów z kraju kwitnącej wiśni. Barwny drzeworyt japoński był jednym z impulsów, który pomógł europejskim twórcom wejść na drogę prowadzącą do sztuki nowoczesnej.
Właśnie cykl drzeworytów p.t. „36 widoków na górę Fudżi”, który Hokusai zrealizował w latach 1823-1829 rozsławił świętą górę na całym świecie. Prace swoje artysta stworzył w stylu Ukiyo - e. Popularna w epoce Edo filozofia Ukiyo-e skupiała się na próbie wyrażenia ulotnej natury świata (sama nazwa, w tłumaczeniu z języka japońskiego znaczy „obrazy przepływającego świata”). Idea ta znajdowała swój wyraz nie tylko w sztukach plastycznych, ale też w literaturze, teatrze i muzyce. Hokusai założył, że najlepiej ukaże ulotną naturę świata zestawiając jego zmienne aspekty z jakimś zawsze widocznym elementem, który od tysiącleci pozostaje taki sam. Artysta na swoich drzeworytach niezmiennym świadkiem przemijania ustanowił właśnie górę Fudżi. Twórca ukazywał obrazy przepływającego świata przedstawiając majestatyczny wulkan z różnych perspektyw, w rozmaitych porach dnia i warunkach atmosferycznych. Ryciny ukazują zmienność pór roku i ludzkich zajęć. Widzimy tu codzienne czynności rybaków i rolników, pracę rzemieślnika, ludowe zabawy oraz rozrywki wyższych sfer. W spektrum przedstawionych przez Hokusai aktywności znajduje się też dramatyczna walka o życie, ukazana na słynnej grafice „Wielka fala w Kanagawie”. Jedynym powtarzającym się elementem każdej kompozycji jest góra Fudżi, nie zawsze pierwszoplanowa, często widoczna dopiero po dłuższej kontemplacji pracy.
Konfrontacja uczestników projektu z dziełem Hokusai była dużym wyzwaniem, ponieważ musieli oni nawiązać do sztuki, która pochodzi nie tylko z innej epoki, ale też z zupełnie innego kręgu kulturowego. Co więcej, zadanie uczestników polegało na dialogowaniu nie z jednym dziełem, ale z całym cyklem prac. I rzecz najtrudniejsza - uczniowie podczas części teoretycznej poznali zasady Ukiyo-e i zostali poproszeni o stworzenie swoich 36 widoków na górę Fudżi w zgodzie z założeniami filozoficznymi z epoki Edo. Kultura wizualna, z jaką na codzień stykają się młodzi ludzie jest bardzo europocentryczna, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że duża jej część pochodzi z Ameryki Północnej (kultura USA bardzo niedawno wyodrębniła się z kultury europejskiej). Dlatego też tradycyjny japoński drzeworyt był dla uczestników zupełną nowością. Azjatycka estetyka niezwykle silnie oddziałała na wiele prac. Uczestnicy projektu, niczym pierwsi impresjoniści odkrywali dla siebie japoński sposób kompozycji i kolorystykę. Nie bez znaczenia pozostawała też bardzo konkretna i charakterystyczna forma góry Fudżi. Niektórzy uczniowie skupili się na niej i powstały świetne, bliskie abstrakcji prace. Widoki japońskiego wulkanu stały się dla dzieci pretekstem do niczym nie skrępowanych zabaw z formą i kolorem. Na jednych obrazach góra pojawiała się na tle czerwono - pomarańczowego zachodu słońca, na innych prawie znikała w biało - błękitnych obłokach. Wiele z powstałych prac budzi skojarzenia z obrazami współczesnych artystów.
Uczestnicy projektu malując stosowali, pochodzące z dawnej Japonii zasady przedstawiania obrazów przepływającego czasu. Często sami o tym nie wiedząc, poprzez kontynuację dzieła Hokusai, dokładali swoje cegiełki do japońskiej tradycji Ukiyo-e. Stali się kolejnym pokoleniem próbującym dokonać rzeczy, wydawałoby się niemożliwej - ukazać upływ czasu na dwuwymiarowej płaszczyźnie obrazu. A jednak młodym twórcom ta sztuka się udała! 36 widoków na górę Fudżi A.D. 2022 doskonale koresponduje z dziełem Hokusai. Zamiast japońskich arystokratów, rolników i rybaków, na pracach można zobaczyć latające nad świętą górą spodki UFO. Uwagę zwraca obraz, na którym z Wielkiej Fali w Kanagawie wychyla się uśmiechnięta niebieska ośmiornica z fioletową kokardą na głowie. Na innych dziełach szczyt Fudżi samotnie góruje nad bezkresną pustynią, lub wynurza się z pełnej dzikich zwierząt tropikalnej dżungli. Uczniowie nie tylko eksperymentowali z formą, kompozycją i kolorem, ale także budowali własne plastyczne narracje.
Prace uczestników zestawione z drzeworytami Hokusai dobitnie pokazują, jak szybko i nieodwracalnie zmieniają się obrazy przepływającego świata. Dopiero patrząc na realizacje uczniów w pełni uświadamiamy sobie, jak ogromne zmiany zaszły na świecie w czasie zaledwie niecałych 100 lat. Niesamowicie szybki rozwój technologii i idące za nim zmiany sposobu myślenia i stylu życia wyraźnie dają się zauważyć na pracach dzieci. Obrazy młodych kontynuatorów dziela Hokusai, są jak czubek góry lodowej. Na to co widzimy na pracach składa się całokształt historii, techniki i socjologii - dziedzin w których na przestrzeni wieku zaszły zmiany wręcz nieprawdopodobne.
Niezwykle ciekawe byłoby powtórzenie projektu związanego z Ukiyo-e za następnych 100 lat. Temat pozostaje otwarty, obrazy świata ciągle przepływają a zadaniem artystów wciąż pozostaje próba uchwycenia przemijającej chwili.
LEKCJA 4
KONSYSTENCJA I FAKTURA FARBY JAKO INSPIRACJA
Kolejne zajęcia, które odbyły się o ramach projektu 5 lekcji-5 obrazów dotyczyły sztuki współczesnej. Ich bohaterem był Jackson Pollock i jego słynny „Obraz nr 11”. Artysta od młodych lat wyróżniał się impulsywnym charakterem i dużą wrażliwością. Jeszcze w trakcie studiów, które rozpoczął w 1930 roku na nowojorskiej uczelni artystycznej Arts Students League bardzo dużo eksperymentował w kwestiach formalnych związanych z malarstwem. Przez całe artystyczne życie niezwykle interesował go proces twórczy, który stanowił dla Pollocka wartość somą w sobie.
Malarz jednocześnie zmagał się z postępującym alkoholizmem. Niektórzy badacze utrzymują że cierpiał także na chorobę afektywną dwubiegunową. W związku z problemami natury psychicznej poddał się terapii. Na jednej sesji artysta usłyszał sugestię, aby kłębiące się w nim uczucia wyrzucać z siebie w trakcie aktu twórczego. Malarstwo zamiast alkoholu miało stać się regulatorem emocji. Wtedy właśnie Pollock zaczął stosować metodę malowania zwaną dripping (od angielskiego słowa drip - kapać). Polegała ona na polewaniu farbą leżącego poziomo obrazu, a następnie przechylaniu go w różnych kierunkach aby farba tworzyła częściowo tylko kontrolowane przez autora plamy. Do drippingu Pollock dodawał nowe techniki, coraz bardziej ekspresyjne i dynamiczne. Już nie kapał tylko wylewał wielkie ilości farby na gigantyczne podobrazia. Uderzał w płótna namoczonymi w farbie linami, zamiast pędzli używał szczotek, mioteł lub zwykłych gałęzi. Na podobraziu pojawiały się ogromne ilości farb o różnej konsystencji. Artysta rozmazywał, chlapał, bryzgał, rozcierał. Całemu aktowi twórczemu towarzyszyła niezwykle ekspresyjna praca całego ciała. Pollock biegał wokół podobrazia, skakał przykucał, klękał. Proces malowania przypominał bardzo dynamiczny taniec nowoczesny. W działaniach artystycznych Pollocka sam akt twórczy był równie ważny jak obraz - efekt tego aktu. Malował wychodząc z założenia, że obraz nie jest ukończonym dziełem, ale zapisem procesu twórczego. W ten sposób artysta stworzył nową metodę malowania - action painting (malarstwo gestu).
W dziełach Jacksona Pollocka kluczową rolę odgrywał przypadek. Artysta nie tylko go nie unikał, ale stworzył z niego oś swojego malarstwa. Można powiedzieć że Pollock był dyrygentem przypadku (co widzimy na filmach prezentujących jego proces twórczy). Artysta nie nadawał tytułów swoim obrazom. Doszedł do wniosku że tytuł będzie niepotrzebnie ukierunkowywał uwagę odbiorcy. Twórcy zależało aby jego dzieła maksymalnie pobudzały wyobraźnię widzów. Chciał aby odbiorca przyglądając się przypadkowym zestawieniom rozchlapanych kolorowych farb sam kreował wizje które podpowiada mu wyobraźnia. Pollock niejako ustanawiał odbiorcę współautorem dzieła.
Obrazy Pollocka wpisują się w nurt ekspresjonizmu abstrakcyjnego. Artysta ze swoją innowacyjną koncepcją malarstwa zaczął uzyskiwać coraz większą popularność. W niedługim czasie wieści o nim dotarły do Europy. W latach pierwszej połowie XX wieku Stany Zjednoczone były artystycznie wtórne wobec starego kontynentu. Wszystkie twórcze nowości napływały do USA z Paryża i Londynu. Tym razem było inaczej, action painting Pollocka, jako zupełnie nowa koncepcja artystyczna przebojem podbiło europejskie rynki sztuki. Stało się nowym prądem artystycznym który inspirował rzesze europejskich twórców. Pollock zyskał światowy rozgłos, największe galerie walczyły o jego obrazy, pojawiało się coraz więcej zamówień.
Niestety sława ma również swoje złe strony, zwłaszcza dla wrażliwych jednostek. Nałożona na Pollocka międzynarodowa presja pogłębiła jeszcze chorobę alkoholową. W 1956 roku w wieku 44 lat Jackson Pollock zginął w wypadku samochodowym, który sam spowodował będąc pod wpływem alkoholu. W wypadku zginęła też pasażerka Pollocka. Tragedia miała miejsce zaledwie 3 km. od pracowni do której jechał artysta.
„Obraz nr 11” powstał w szczytowym momencie kariery Pollocka. Duże płótno o wymiarach 212 cm x 489 cm zostało namalowane emaliami i farbami aluminiowymi na płótnie. Twórca unikał farb artystycznych, do jego celów najlepiej nadawały się sprzedawane w dużych pojemnikach barwniki i pigmenty używane w przemyśle. Zdaniem artysty miały one lepszy połysk i można było nimi swobodnie chlapać. Obraz stanowi klasyczny przykład action painting i można go oglądać w Galerii Narodowej Australii w Canaberra.
Niezwykle bogata mięsista faktura obrazu silnie pobudza wyobraźnię. Gęsta plątanina smug, plam, kleksów i rozbryzgów utrzymana w ciepłej tonacji budzi skojarzenia z jakimiś niesamowitymi, trójwymiarowymi, wręcz dotykalnymi formami organicznymi. W tej kompozycji która sprawia wrażenie stale rozrastającego się żywego organizmu uwagę zwracają wertykalne ciemnogranatowe formy. Formy te, poprzez swój kształt i kolor są w opozycji do otaczającej je żółto - ugrowej tkanki. Dzięki temu obraz jest pełen dynamizmu i niepokojącego napięcia. Krytycy sztuki nadali „Obrazowi nr 11” tytuł „Blue poles”-Błękitne Słupy. Jest on niezgodny z koncepcją Pollocka, ponieważ ukierunkowuje wyobraźnię odbiorcy, zabierając mu możliwość całego kosmosu interpretacji.
Pollock sprzedał dzieło swojemu przyjacielowi, od którego, rok po śmierci artysty odkupił je Ben Heller kolekcjoner sztuki i wielki admirator twórczości Pollocka. On to właśnie usłyszał od australijskiej galerii ofertę kupna obrazu. Cena dzieła została ustalona na 1,3 mln $ i była absolutnym rekordem jeśli chodzi o sprzedaż współczesnego dzieła sztuki. Dyrektor galerii zgodnie z obowiązującym w Australii prawem jako osoba prywatna nie mógł zawierać transakcji powyżej 1 mln $. O zakupie musiał zdecydować premier Gough Whitlam. Szef rady ministrów zatwierdził zakup dzieła i rząd Australii wszedł w posiadanie obrazu nr 11. Cała transakcja odbiła się głośnym echem na arenie międzynarodowej. W samej Australii wybuchły spory polityczne zarzucające premierowi marnowanie funduszy publicznych. Na całym świecie rozgorzała dyskusja dotycząca bezwzględnej wartości dzieł sztuki współczesnej. Obraz nr 11 zwany również „Blue poles” cały czas znajduje się w australijskiej galerii sztuki. Jego wartość Rzeczoznawcy wyceniają dziś na około 100 mln $. Wygląda na to że pan premier zrobił dobry interes.
Sztuka Jacksona Pollocka jest sztuką intuicyjną. Można zaryzykować twierdzenie że drzemie ona w każdym. Największą zasługą artysty, było świadome dopuszczenie do głosu tego, co ukryte głęboko w podświadomości. Odwaga aby porzucić ograniczenia i dać się ponieść pierwotnym instynktom leży w gruncie rzeczy u podstaw całej światowej sztuki. Z dziełem Pollocka jest podobnie jak z wynalezieniem koła - pomysł wydaje się oczywisty i intuicyjny, a jednak przez dziesiątki tysięcy lat nikt nie wpadł na to tak pozornie banalne rozwiązanie.
Uczestnicy projektu dostali do dyspozycji arkusze białego i czarnego brystolu formacie B1. Osoby które wyraziły taką chęć mogły skleić dwa bądź więcej arkuszy. Do dyspozycji uczniów były ponadto pędzle w całej gamie rozmiarów od precyzyjnych jedynek do kupionych w sklepie z materiałami remontowymi ławkowców. Na potrzeby projektu wykonałem z dziećmi specjalne urządzenia do drippingu- zawieszone na drucie plastikowe pojemniki z podziurawionym dnem. Po nalaniu farby do pojemniczka można było go wprowadzić w okrężny ruch wahadłowy nad arkuszem papieru. Swobodnie kapiąca farba otworzyła wówczas pobudzające wyobraźnię wzory. Wiek uczestników projektu sprawił że właściwie nie trzeba było im tłumaczyć zasad action painting. Inspiracją była sama konsystencja, ilość i faktura farby. Praca nad obrazami stanowiła dla dzieci doskonałą zabawę, dialog z twórczością Jacksona Poloka był też formą terapii sensorycznej.
W dzisiejszym świecie uczniowie są coraz mniej manualni, coraz rzadziej mają kontakt z różnymi materiałami. W miejsce tradycyjnych szkolnych tablic z pylącą kredą i mokrą gąbką pojawiły się interaktywne ekrany. Zabawa na podwórku, budowanie tam z błota i robienie wianków z mleczy zostały wyparte przez gry komputerowe. Współczesny uczeń ma coraz mniejszy kontakt z oddziałującymi na zmysły, fizycznymi substancjami. Materiały mające różną gęstość, fakturę, wilgotność, masę kształtowały nasze zmysły od zarania dziejów. Każdy ma naturalną potrzebę kontaktu z nimi.
Dialog z Jacksonem Pollockiem był dla uczniów jednocześnie dialogiem z ich podstawowymi, uwarunkowanymi biologicznie i ewolucyjnie potrzebami. Aspekt terapeutyczny połączył się tu z indywidualną wrażliwością plastyczną. Pełna wolność formalna zaowocowała świetnymi abstrakcyjnymi obrazami. Osiągnięty efekt niejednokrotnie zaskakiwał samych autorów. Ciekawym doświadczeniem było obserwowanie uczestników podczas pracy. Ich gesty, wyraz twarzy, sekwencje ruchów przywodziły na myśl filmowe zapisy malarskich sesji Jacksona Pollocka. Uczniowie poruszali się tak samo, jak artysta, mimo że nigdy prawdopodobnie nie widzieli filmów z jego udziałem. Pewne ruchy i gesty są po prostu genetycznie zakodowane w ludzkiej osobowości. Action painting mimo, że stanowi nurt sztuki nowoczesnej, odwołuje się do najbardziej pierwotnych zachowań i potrzeb. Dlatego też, podczas części praktycznej projektu uczniowie nawiązywali dialog nie tylko z Jacksonem Pollockiem. Dzięki malarstwu gestu do głosu doszły najgłębsze pokłady ich osobowości i dialog nabrał szerszego kontekstu. Namalowane przez uczestników obrazy i sam proces powstawania prac stały się nawiązaniem do naszych paleolitycznych przodków, którzy już dziesiątki tysięcy lat temu odkryli wyzwalającą i terapeutyczną moc sztuki.
LEKCJA 5
SMOK ZE SKRZYDŁAMI MOTYLA - ZAPROSZENIE DO ŚWIATA WYOBRAŹNI
Ostatni cykl zajęć dotyczył obrazu Polo Ucello p.t. „Św Jerzy i smok”. Obraz został namalowany farbami olejnymi na płótnie o wymiarach 55,6 cm x 74,2 cm. Dzieło powstało około roku 1470 i można je oglądać w National Gallery w Londynie.
Paolo Ucello był malarzem o którym wiemy stosunkowo niewiele. Giorgio Vasari w swoim biograficznym dziele „Żywoty najsławniejszych malarzy, rzeźbiarzy i architektów” napisał, że Ucello był owładnięty geometryczną obsesją perspektywy. Artysta był też znany z zamiłowania do przedstawiania przyrody, stąd przydomek Ucello - ptak. Quattrocento było okresem przejściowym, w którym formy późnego gotyku przekształcały się w sztukę odrodzenia. Dlatego też obrazy Paolo Ucello przy wszystkich swoich renesansowych założeniach były bardzo gotyckie. Artysta, w zbudowaną zgodnie z odrodzeniowymi zasadami przestrzeń nieco naiwnie wtłaczał średniowieczne formy. Widać to zarówno na obrazach poruszających temat bitwy pod San Romano, jak i na omawianym tu płótnie.
Motyw św Jerzego walczącego ze smokiem upowszechnił się w sztuce europejskiej podczas wojen krzyżowych. Historia świętego została opisana w „Złotej legendzie”, najpopularniejszym średniowiecznym zbiorze żywotów świętych, napisanym przez arcybiskupa Genui Jakuba de Voragine. Według autora „Złotej legendy” w III wieku żołnierz Jerzy zgładził smoka, nękającego jego rodzinną Kapadocję i uratował w ten sposób księżniczkę złożoną bestii w ofierze. W rzeczywistości jest to alegoryczna opowieść o przyjęciu przez Kapadocję Chrześcijaństwa, w którym to zdarzeniu rolę odegrał właśnie św. Jerzy. Opowieść ta w zbiorowej świadomości była alegorią triumfu chrześcijańskiej Europy nad symbolizowanym przez smoka szatanem.
Motyw smoka od bardzo dawna funkcjonuje w wielu kulturach. Idea ta zagościła w ludzkich umysłach prawdopodobnie w wyniku odkrywania szczątków prehistorycznych zwierząt. Jak wiadomo, takie pozostałości można było znaleźć w wielu rejonach świata. Smok towarzyszy ludzkości przez prawie 5000 lat i jest jednym z najbardziej nośnych wyobrażeń w historii. Pierwsze wzmianki o akadyjskim wężu - smoku Muszhuszu są datowane na około 3000 lat p.n.e. Tysiąc lat później w mitologii babilońskiej pod postacią smoka występuje bogini matka Tiamat. Ze smokiem można się spotkać zarówno w antycznej Grecji, jak i w starożytnych Chinach. Jednak ideę smoka kultury wschodu i zachodu zaadaptowały zgoła odmiennie. W Azji smok jest symbolem siły witalnej, odwagi i szlachetności. W Europie natomiast stanowi uosobienie zła. Jednak smok Paolo Ucello wymyka się schematom. Całe przedstawienie św. Jerzego zabijającego bestię ma tu zupełnie inny wydźwięk, niż większość malarskich realizacji tego popularnego tematu.
Przede wszystkim obraz nie ma charakteru sakralnego. Sprawia wrażenie, jakby był namalowany na prywatne zamówienie. Przemawia za tym niewielki format dzieła i stosunkowo niskie koszty użytych materiałów (malowidło powstało na płótnie, artysta nie stosował żadnych złoceń). Sama przedstawiona na obrazie scena jest raczej baśniowo- poetycką opowieścią, niż alegorią triumfu dobra nad złem. Odbiorca odnosi silne wrażenie, że aspekt religijny tematu artysta potraktował drugoplanowo. Naszą uwagę przykuwa umiejscowiony z lewej strony kompozycji smok. Stworzenie stoi prawym półprofilem do widza i wcale nie wygląda jak upostaciowione zło, jest raczej bajkowe. Ma piękne skrzydła, ozdobione kolorowymi, koncentrycznie ułożonymi okrągłymi plamami. Ozdoby te przywodzą na myśl raczej motyla, niż piekielną bestię. Po prawej stronie malowidła św. Jerzy na koniu wbija smokowi w dziurkę od nosa groteskowo cienką i długą lancę. Zarówno rycerz, jak i smok są ustawieni skośnie, głowami do siebie po przeciwległych stronach obrazu, niejako w lustrzanym odbiciu. Bajkowość sceny podbija jeszcze spokojna, blada księżniczka, delikatnie trzymającą białą dłonią cienką smycz, przywiązaną do szyi smoka. W tle, za smokiem widzimy wejście do jaskini, a za rycerzem zbierające się chmury i oko burzy, które znajduje się dokładnie nad drugim końcem jego lancy. Zarówno ustawienie przeciwników, skos lancy, jak i dziwnie geometryczny trawnik na drugim planie z dziecięcą naiwnością podkreślają linearną perspektywę, która była obsesją malarza.
Wszystkie elementy kompozycji, namalowane w średniowiecznej manierze sprawiają wrażenie wyrzeźbionych z drewna figurek, co jeszcze podkreśla baśniowość obrazu. Tajemnica dzieła Ucella nie została rozwikłana przez badaczy, obraz fascynuje swoją nieoczywistą atmosferą. Urokowi malowidła uległa między innymi polska noblistka Olga Tokarczuk, umieszczając związany z nim wątek w swojej pierwszej powieści „Podróż ludzi księgi”. Dla uczestników projektu propozycja nawiązania dialogu z dziełem Ucella była równoznaczna z zaproszeniem do świata wyobraźni. Smok okazał się doskonałym pomostem łączącym XV wiecznego florenckiego malarza i uczniów ze szkół podstawowych na warszawskiej Białołęce w trzeciej dekadzie XXI wieku.
Obraz Ucella i malarstwo uczestników projektu mają wspólną cechę, w obu przypadkach sztuka pełni jedną ze swoich najbardziej podstawowych funkcji- po prostu daje radość osobie ją uprawiającej. Zarówno Ucello, jak i dzieci ze szkół biorących udział w projekcie czerpały przyjemność z malarskiej realizacji swoich fantastycznych wyobrażeń. Dla malarza i dla uczniów smok stał się katalizatorem uwalniającym twórczą wyobraźnię, pozwalającym każdemu, na swój sposób eksplorować krainę fantazji. Pokazuje to, że najstarsze towarzyszące ludzkości wyobrażenia maja charakter uniwersalny. Jeśli spojrzeć na ten dialog z szerszej perspektywy, zarówno wyobraźnia Ucella, jak i dzieci biorących udział w projekcie została ukształtowana pod wpływem tego samego, praktyczne od zawsze obecnego w cywilizacji motywu.
Smok Ucella w momencie powstania wymykał się konwencjonalnym, zapisanym w kulturze wyobrażeniom i mimo upływu ponad 600 lat wyobrażeniom tym wymyka się również dzisiaj. Dlatego właśnie w tak szczególny sposób zachęca do podjęcia dialogu. Smoki namalowane przez dzieci mają rozliczne źródła inspiracji. Wśród powstałych obrazów można znaleźć Smoka Wawelskiego, smoki z popularnych produkcji filmowych, czy smoka- jednorożca ziejącego ogniem. Powstały też obrazy przedstawiające bestie rodem z filmów i gier fantasy. W galerii smoków widzimy węże wodne z ociekającymi krwią zębami, wijące się w jaskini ślepe jaszczury, czy stylizowane bestie, będące gotowymi projektami tatuaży. W mnogości powstałych prac uwagę zwracają humorystyczne przedstawienia potworów z bajek dla dzieci, czy smok - hybryda z ciałem węża i zakręconymi baranimi rogami. Powstał nawet smok w kolorach klubu piłkarskiego, dumnie stojący na boisku. Dużą część prac stanowią też inspirowane dalekim wschodem smoki orientalne. Wiele smoków na rozmiary galaktyki i jest namalowanych w przestrzeni kosmicznej. Przebogatą kolekcję powstałych prac zamyka pływający w akwarium różowy aksolotl.
Poza terytorium i czasem, w krainie wyobraźni odbyło się spotkanie florenckiego malarza i dzieci z warszawskich szkół podstawowych. Wszyscy zainteresowani na miejsce spotkania zostali przetransportowani przez smoki.
Komentarze
Prześlij komentarz